Próba

poniedziałek, 20 maja 2013

Rozdział IV


Rozdział IV

W kolebce renesansu



Estelle nie spodziewała się takiej reakcji ze strony przyjaciółki, która do tej pory robiła wszystko, aby tylko uniknąć wzroku hrabianki. Dziewczyna była niemalże pewna, że gdy tylko dotrze na stację, zastanie Drishkę zupełnie obojętną i nieprzywiązującą wagi do jej zniknięcia podczas podróży. Estelle już nawet zaczęła zastanawiać nad tym, czy czasem Drishka nie pojechała sama z wujostwem, dając tysiące wymówek na usprawiedliwienie nieobecności dziewczyny na stacji we Florencji. Ciekawe, co by pomyślała ciocia, gdyby Drishka tak się zachowała? Czy uwierzyłaby jej, że Estelle mogłaby na  przykład zabłąkać się w wagonie restauracyjnym?
Tymczasem jednak Drishka wtulona w chude ramiona Estelle, ciągle płakała rzewnymi łzami, które jak strumień spływały po jej rumianych policzkach. Dziewczyna o hebanowych włosach, która w jednej chwili znów stała się szczerze zamartwiającą się przyjaciółką, przemówiła zerkając na młodą hrabiankę.
- To wszystko moja wina, Estelle! Tak bardzo cię przepraszam! Proszę, tylko nie mów o tym twojej cioci. Proszę! - Duże, gorzkie łzy kapały coraz szybciej.
- Już dobrze, Drishko… - uspakajała Estelle, delikatnie ściskając ramię przyjaciółki.
- Estelle, proszę, wybacz mi. - Drishka popatrzyła wzrokiem pełnym skruchy na młodą hrabiankę, której oczy również zaczęły napełniać się łzami.
- Oczywiście, że ci wybaczam, moja droga Drishko - odparła Estelle, podając zapłakanej Rosjance jedwabną chusteczkę. Drishka otarła szybko łzy, które pozostawiły błyszczące smugi na policzkach dziewczyny.
- Naprawdę?
- Tak, zapomnijmy o tym - powiedziała Estelle, ciężko wzdychając. Jednak po chwili na jej twarzy pojawił się łagodny uśmiech.
- Nic nie powiesz swojemu wujostwu? - spytała zlękniona Drishka. Jej rumiana twarz w jednej chwili  pobladła.
- Nie powiem, obiecuję ci. To będzie nasza mała tajemnica, dobrze? - odparła Estelle, przykładając różowy koniuszek wskazującego palca prawej dłoni do koralowych ust.
- Zgoda!- Na twarzy Drishki pojawił się lekki uśmiech. – Dziękuję, Estelle! Dziękuję! - dodała po chwili, radośnie ściskając przyjaciółkę.
-  Udusisz mnie… - jęknęła Estelle.
           Młoda hrabianka dobrze wiedziała, że gdyby ciocia Juliette dowiedziała się o jej zniknięciu podczas podróży, napisałaby o tym do Mathilde. Druga ciocia dziewczyny prosiła przed wyjazdem, aby Estelle nie sprawiała problemów, dlatego ujawnienie tej historyjki mogłoby nawet spowodować  powrót hrabianki do Paryża.
Estelle,  zastanawiając się nad całą tą sytuacją, ujrzała nagle powóz, z którego machał do niej wysoki mężczyzna o barczystych ramionach.  Około czterdziestoletni pan miał kędzierzawe włosy o barwie łupiny orzechów laskowych, które powiewały na wietrze. Ubrany był w żakardowy garnitur, a na jego szyi widniał jedwabny krawat.
- Wujek Eduard! - krzyknęła radośnie hrabianka, machając drobną dłonią, w stronę nadjeżdżającego powozu.
- Witaj, Estelle! - mężczyzna uśmiechnął się przyjaźnie. Natychmiast rozkazał stangretowi zatrzymać cztery kare konie, po czym wybiegł prosto w objęcia dziewczyny. Był to bowiem mąż cioci Juliette, florencki prawnik, Eduard Ellard.


~*~


                Monsieur Ellard wyściskał młodą hrabiankę i ucałował jej dwa policzki, które natychmiast pokryły się purpurą. Estelle poczuła duszący zapach tytoniu oraz dostrzegła parę kropel intensywnego czerwonego wina na krawacie wujka. Ilekroć młoda hrabianka odwiedzała swoje wujostwo, witający ją mąż cioci, zawsze pachniał odurzającą wonią po wypitym trunku lub cygaro. Ten niemal charakterystyczny zapach wujka, zawsze powodował, że dziewczynie kręciło się w głowie lub dostawała migreny. Również i teraz Estelle poczuła, jak jej skronie zaczyna intensywnie pulsować od nieprzyjemnego zapachu.
- Jesteś blada! - przestraszył się monsieur Ellard. - Czy coś się stało?
- Przepraszam, wujku. To przez tą podróż… Jestem bardzo zmęczona - odparła Estelle, nie chcąc urazić męża cioci, który zatroskany, popatrzył na hrabiankę czułym spojrzeniem.
- Rozumiem… - Pokiwał głową. - Zaraz będziesz mogła odpocząć w naszej willi. Chciałbym cię również przeprosić, że dopiero teraz po ciebie przyjechałem. Zatrzymały mnie obowiązki w pracy. Czy długo czekałaś na mnie, ma chère*?
- Nie…  - odpowiedziała lakonicznie Estelle, po czym spojrzała na Drishkę. Rosjanka podążała w jej stronę, ciągnąc skórzane walizki.- Wujku, to jest Drishka - dodała po chwili młoda hrabianka, wskazując na przyjaciółkę.
- Dzień dobry, signorina. - Na twarzy monsieur Ellard pojawił się szeroki uśmiech.
- Dzień dobry - odparła nieśmiało Drishka.
- Pozwól, że zabiorę bagaże - powiedział Eduard, podając walizki stangretowi.
- Dziękuję, monsieur – odparła grzecznie Rosjanka, poprawiając niesforny kosmyk hebanowych włosów.
          Po tym, jak skórzane walizki zostały ułożone w powozie, monsieur Ellard zaprosił panienki do pojazdu, aby mogli udać się do willi wujostwa Estelle. Stangret, pomarszczony staruszek z siwą bródką, pomógł wejść dziewczynom po żelaznych schodkach do środka pojazdu. Kiedy wszyscy wygodnie rozsiedli się na szafirowym obiciu, kare konie, zaprzężone  do powozu, natychmiast ruszyły wolnym kłusem.




Przejażdżka powozem bardzo miło upłynęła hrabiance, która zachwycona widokiem renesansowego miasta, z zaciekawieniem przyglądała się florenckim budynkom. Pierwszym interesującym obiektem, który pojawił się na trasie przejazdu powozem, była Fortezza da Basso. Monumentalna budowla przyciągała wzrok grubymi, obronnymi murami oraz niewysoką basztą w kształcie rotundy. Estelle wyobraziła sobie XVI-wiecznych rycerzy, którzy poświęcili życie walcząc na tych murach w obronie ukochanej Florencji. Jacy to musieli być odważni ludzie. Posuwając się dalej wzdłuż via Faenza, Estelle dostrzegła sławną, górującą nad Florencją, kopułę Duomo*. Młoda hrabianka, zauroczona kwiecistą fasadą katedry Santa Maria del Fiore, uznała, iż jest to najpiękniejsza sakralna budowla jaką kiedykolwiek widziała. Na dziewczynie wywarły również wrażenie wysoka dzwonnica Giotta i baptysterium. Wykonane w tym samym renesansowym stylu budowle znajdowały się obok katedry. Po chwili przed dziewczyną ukazał Plac Della Signoria z gmachem Palazzo Vecchio, w którym niegdyś mieszkali władcy Florencji. Było to miejsce, gdzie rozgrywały się ważne wydarzenia historyczne i polityczne miasta. Estelle nie mogła oderwać oczu od wspaniałych rzeźb, które dodawały placu jeszcze więcej uroku. Była wśród nich stylizowana na antyk fontanna Neptuna, która zadziwiała misternym wykonaniem, a wytryskające z niej strumienie mieniącej się w słońcu wody kusiły spragnioną hrabiankę. Pragnienie zimnego napoju, pogłębiło się jeszcze bardziej w Estelle, gdy powóz przejeżdżał przez rzekę Arno, średniowiecznym Ponte Vecchio, na którym po świetności dawnych czasów, pozostały kramy sprzedawców ryb, rzeźników i rymarzy oraz znajdujące się po bokach domki.
Po paru minutach jazdy, podczas której dziewczyna widziała jeszcze inne wspaniałe budynki kościołów i charakterystycznych dla Włoch domów- willi, powóz skręcił w via di Bellosguardo*, ulicę przy której Estelle ujrzała cel swojej podróży - dom cioci Juliette.


~*~


Na progu ogromnej willi, otoczonej barwnym ogrodem, czekała smukła kobieta w długiej jasnoróżowej sukni ozdobionej kwiatowymi wzorami. Kobieta, o młodych, regularnych rysach twarzy, miała blond włosy, zaplecione w kok oraz błękitne oczy, które bystro wypatrywały kogoś na horyzoncie.
- Ciocia Juliette! - ucieszyła się Estelle, która na widok kobiety wybiegła z powozu.
- Moja mała Estelle! - Ciocia przytuliła dziewczynę do serca. - Jak się cieszę, że wreszcie, po tylu latach, znów cię widzę. Jak ty wyrosłaś, moja gwiazdeczko! - dodała po chwili, bacznie przyglądnąwszy się rumianej, wesołej twarzyczce swojej bratanicy.
- Ale wciąż jestem tą samą Estelle - uśmiechnęła się hrabianka.
- Prawda, jesteś  nadal tą małą pastereczką o rozwianych włosach i błyszczących oczach, której przed pięciu laty oznajmiłam, że jest hrabianką i jedyną spadkobierczynią majątku de Lilas-Chavriere. – potwierdziła ciocia, delikatnie dotykając policzków dziewczyny.
- A to zapewne panna Drishka. - Juliette podeszła do postaci o hebanowych włosach .
- Dzień dobry, madame Ellard - powiedziała Drishka, dygając.
- Witaj, słoneczko - uśmiechnęła się promiennie do Rosjanki.
- Wejdźcie do domu. Na pewno jesteście bardzo zmęczone po tak długiej podróży. - Madame Ellard otworzyła sosnowe drzwi, prowadzące do mieszkania.
Estelle była zachwycona willą cioci Juliette. Piękny, przestrzenny budynek posiadał dwa piętra. Na parterze mieściła się niewielka kuchnia,z której Estelle usłyszała strzępki rozmówek kucharek. Trzy kobiety, w wykrochmalonych fartuchach, gawędziły żywo, dodają warzywa do posiłku. Przyjemny zapach, przyrządzanej potrawy, sprawił , że dziewczyna poczuła ciche burczenie w żołądku. Zbliżała się bowiem pora obiadu. Dalej znajdowały się jadalnia, salon oraz pokoje gościnne. Były to pomieszczeniami przystosowane dla większej ilości osób. Estelle była oczarowana pięknie, rzeźbionymi meblami obite purpurowym suknem. Młodą hrabiankę zainteresowały również nieznane jej rośliny, które ozdabiały pokoje.
Pierwsze piętro mieściło łazienkę, którą zdobiły muszle przywiezione przez wujka Eduarda z nad Morza Adriatyckiego oraz ręcznie malowane płytki pokrywające ściany. Dalej sytuowały się pokoje domowników; wspólna sypialnia wujostwa, pokój ich synka, sześcioletniego Mathieu, fioletowy buduar cioci Juliette oraz gabinet wujka z biblioteką i niewielka bawialnia.
Zaś, na najwyższej kondygnacji willi, były pokoje dla służby oraz przeznaczona dla nich łazienka. Również była tam pralnia z suszarnią, strych i wejście na taras, z którego rozciągał się zapierający dech w piersiach widok na centrum Florencji.
- Jaki przepiękny dom! - zachwyciła się Estelle.
- Wiedziałem, że ci się spodoba - odparł wujek. - Twój pokój jest na parterze, obok jadalni, a Drishka zamieszka w jednej ze służbówek - dodał, patrząc na Rosjankę, która po chwili, hałaśliwie uderzając butami o marmurowe schody, zaniosła swoje walizki na drugie piętro.
- A gdzie jest mój mały kuzynek? - spytała Estelle, rozglądając się ciekawie po pokoju, w którym miała zamieszkać.
- Mathieu bawi się w ogrodzie z córką mojej przyjaciółki - odparła ciocia Juliette. - Chodź, pójdziemy do nich.


          Ogród cioci Juliette był równie zjawiskowy jak i willa. Estelle przekonała się, że nie na darmo Mathilde powtarzała, że to najpiękniejszy ogród jaki widziała. Wejście do tego miejsca zdobiła brama obrośnięta pnącymi się różami, a ogrodzenie było porośnięte  gęstym bluszczem. Wewnątrz znajdowały się rabatki z najróżniejszymi odmianami kwiatów. Wiele z nich stanowiły rośliny charakterystyczne tylko dla klimatu śródziemnomorskiego. Wszystkie one były tak piękne i barwne, że Estelle nie mogła oderwać od nich wzroku. W ogrodzie były również alejki , przy których rosły  cyprysy. Przechadzając się nimi, Estelle doszła do sadu, gdzie znajdowały się drzewa i krzewy owocowe. Głodna i zmęczona po podróży hrabianka, pożywiła się czerwonymi  porzeczkami i małymi kuleczkami zielonego agrestu .W sadzie rosły również rozłożyste jabłonie, grusze i śliwy, które uginały się pod ciężarem dojrzewających owoców.  Estelle zauważyła małą sadzawkę ze skalnikiem. Nareszcie dziewczyna mogła napić się chłodnej wody, która ugasiła jej pragnienie. W ogrodzie mieściła się również rokokowa altanka, a pomiędzy drzewami parkowymi, były antyczne posągi, przedstawiające  postacie mitologiczne. Zachwycona pięknym ogrodem, Estelle poczuła się przez chwilę, jakby była w jakiejś bajce.
Nagle usłyszała za sobą głos cioci Juliette, która wołała ją, stojąc obok  drzew orzecha włoskiego, przy którym bawiły się dzieci, nad którymi opiekę sprawowała mówiąca szybko kobieta.
- Isabelle! - ciocia Juliette zwróciła się do kobiety, o pięknych falowanych włosach w kolorze ziarenek kawy. Dalszą rozmowę z ową kobietą odbyła ciocia po włosku. Estelle nic z niej nie mogła zrozumieć, lecz dobrze wiedziała, że się jej tyczy, gdyż słyszała parę razy swoje imię. Wzrok kobiety o imieniu Isabelle również był skierowany na siedemnastoletnią dziewczynę, przez co Estelle czuła się nie co skrępowana. Próbowała jednak uśmiechać się przyjaźnie.
- Estelle! - zawołają ją po chwili ciocia i dała znak ruchem ręki, aby podeszła bliżej. - To moja przyjaciółka, Isabelle, comtesse Capponi - powiedziała ciocia, przedstawiając kobietę, która ciepło uśmiechnęła się do Estelle.
- Bardzo mi miło poznać panią, comtesse Capponi - odparła Estelle.
- Ja również się cieszę, że mogłam poznać uroczą bratanicę mojej przyjaciółki - odparła comtesse Capponi łamaną francuszczyzną z bardzo wyraźnym włoskim akcentem.
- A oto córka Isabelle, Chiara. - Ciocia wskazała na małą dziewczynkę, bawiącą się z Mathieu.- Jest w tym samym wieku, co twój kuzyn – dodała patrząc czułym wzrokiem na dzieci.
Po chwili ciocia Juliette zawołała do nich po włosku. Rozbawione dzieci, z rumianymi buziami, podbiegły do madame Ellard i jej przyjaciółki.
- Mathieu - ciocia Juliette pogłaskała ciemną, kędzierzawą główkę sześcioletniego synka - Czy pamiętasz kuzynkę Estelle?
- Tak, maman - przytaknął, a jego oczy, tak samo  błękitne jak madame Ellard, radośnie zabłysły.  - Mówiłaś mi o tym, jak ślicznie tańczyła na balu - dodał.
- To właśnie ona, słoneczko. - Ciocia Juliette przytuliła chłopca. - Nasza debiutantka z Opery Wiedeńskiej, która tak ślicznie tańczyła z Ma… - urwała, patrząc z zakłopotaniem na Estelle, która  zarumieniła się na wspomnienie balu.
- Wybacz, gwiazdeczko - zaśmiała się Juliette. - Mathilde tak pięknie mi opisała twój debiut. Kto by pomyślał, że bratanek księcia Jabłonowskiego to Maxime.
- Dokładnie… - Pokiwała głową Estelle, czując ogarniające ją ciepło i krople potu na gładkim czole.
- Chodź, Mathieu, pobawimy się w sadzie - zaproponowała Chiara, chwytając rękę chłopca. - Będę uwięzioną księżniczką w wieży, a ty dzielnym rycerzem – dodała, śmiejąc się, jak to małe dziewczynki, które mają tysiące pomysłów na minutę.
- Bene - odparł po włosku Mathiu, po czym podążył za Chiarą, która biegła już w stronę sadu.
- Tylko ostrożnie, dzieci! - krzyknęła za nimi ciocia Juliette.
Madame Ellard, gdy upewniła się, że dzieci nie szykują jakiejś niebezpiecznej zabawy, podjęła rozmowę z Isabelle, kierując się w stronę japońskiej wiśni.
- Rozglądnij się po okolicy, gwiazdeczko. Tu jest tak ładnie - rzekła na koniec ciocia, oddalając się,  pochłonięta rozmową z przyjaciółką.
Estelle nie miała ochoty na spacer. Była tak bardzo zmęczona długą podróżą, że natychmiast udała się na spoczynek do swojego, nowego pokoju. Dziewczyna nareszcie mogła rozłożyć się wygodnie na prawdziwym łóżku. Delikatna, satynowa kołderka tuliła młodą hrabiankę, a świeża, pachnąca bzem poduszka, koiła zmęczenie. Po chwili Estelle zapadła w głęboki sen.


~*~
Słowniczek

 *ma chère - moja droga [fr]
* duomo - katedra [it.]
* Bellosguardo - Jedna z dzielnic Florencji. To wzgórze, z którego jest widok na centrum miasta. W tej okolicy znajduje się wiele willi. Najstarsze z nich pochodzą z epoki renesansu.

[fr] - z języka francuskiego
[it.] - z języka włoskiego


2 komentarze:

  1. "Dziewczyna była niemalże pewna, że gdy tylko dotrze na stację, zastanie Drishkę zupełnie obojętną i nieprzywiązującą wagi do jej zniknięcia podczas podróży." - jestes pewna, ze to sa przyjaciolki ?

    Alez ten wuj musi waniec :D

    "lekko oszołomiona Drishka spytała przyjaciółkę o mężczyznę, " - jada do wujostwa Estelle, a Drisha dziwi sie, ze odebral je wujek...?

    "sukni ozdobionej w kwiatowe wzory." - kwiatowymi wzorami

    "Estelle doszła do sadu" - i to wszystko w centrum Florencji...?

    "Kto by pomyślał, że bratanek księcia Jabłonowskiego to Maxime." nie bardzo rozumiem, dlaczego ktos utrzymywal to w tajemnicy - i jakim sposobem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pomimo kilku wpadek z przecinkami, plus usunięcia słowa "pomiędzy", kiedy opisywałaś przechadzkę po ogrodzie, twoje opowiadanie wspaniale się czyta. Jest klarowne. Chociaż pokusiłabym się o usunięcie opisu włosów wujaszka w tak wylewny sposób (nie wiem, czy dobrze to określiłam - jest po prostu tego za dużo i wpadasz wtedy w dziwny patos).

    Co się stało z Drishką, która poszła do pokoju służby? Tak się teraz zastanawiam, że jest całkiem miłą dziewczyną. Choć nie mam pojęcia, dlaczego uważa, że to ona zawiniła tym, iż Estelle spóźniła się na pociąg...

    OdpowiedzUsuń