Epilog
Nigdy nie mów przy mnie o miłości...
W pewnej chwili ujrzała swojego
przyjaciela. Maxime przechadzał się wzdłuż alejki, przy której znajdowało się
parę zaniedbanych nagrobków i kamienna
figura przedstawiająca anioła. W ciemnym garniturze i palcie zatrzymywał się co
parę kroków nad każdym z marmurowych grobów. Zastanawiał się nad czymś, a
Estelle przyszło nawet na myśl, że mógł czegoś szukać. Nagle, jego
blado-błękitne spojrzenie, zatrzymało się na postaci hrabianki de
Lilas-Chavriere. Kiwnął lekko głową, po czym podszedł do niej.
- Maxime, czyż nie powinieneś być
razem z matką i przyrodnimi siostrami? – spytała nieśmiało Estelle.
- Zapewne tak by należało, ale
mam dość ludzi, którzy składają nam kondolencje. Oni tak dobrze udają, że ich
łzy mogłyby dać jakiekolwiek pocieszenie – odparł szorstko.
- A może jednak nie…
- Etoile – Jego oblicze po chwili
złagodniało, a kąciki ust wygięły się w lekki uśmiech – ja wiem, że ty byś
nigdy nikogo nie skrzywdziła. Jednak niektóre osoby tylko czekają na nasze
potknięcia.
- Nie myśl teraz o nich. Są
jeszcze osoby, którym można zaufać. Pomyśl o tych którzy cię kochają; o matce,
ojcu, siostrach, Drishce…
- Drishka? Kochałem ją… nadal
kocham, ale tylko jako przyjaciółkę. Zawsze była dla mnie jak siostra, ale nic
po za tym. Mam nadzieję, że będzie szczęśliwa z Cyrilem. To dobry człowiek.
- Racja. Tworzą bardzo piękną
parę narzeczonych – westchnęła Estelle. – Ty i
panna Heloise…
W tym momencie młodzieniec
przyłożył swój palec do jej ust. Zaskoczona hrabianka natychmiast umilkła.
- Powiedziałam coś nie tak? –
odezwała się niepewnie, gdy pomiędzy nimi
zapadła niezręczna cisza.
- Za dużo o nas mówią, po za tym
już sam nie wiem, co mam o niej myśleć. – Maxime wzruszył ramionami. – Wszyscy
oczekują ode mnie, że się jej oświadczę.
- Ale jeszcze we Florencji
chciałeś ją poślubić. Rywalizowałeś z własnym bratem o jej względy! Przez nią
nie odzywasz się do niego! Czy ty nie widzisz, że ona jest wszystkiemu winna,
ale jeśli uważasz, że jest kimś, kto zasługuje na twoją miłość…
- Nigdy nie mów przy mnie o
miłości! Ty ciągle wierzysz w te bajki? – Młodzieniec zaśmiał się nerwowo. – To
tylko mit, który stworzyły matki, aby skłonić swoje córki do małżeństwa, a
synów zachęcić do oświadczyn. Wiesz, o co naprawdę im chodzi? O pozycję w
społeczeństwie i pieniądze… Dla córek chcą wpływowych mężów, a dla synów żony z
dużym posagiem. Czysta ekonomia!
- Czyli według ciebie nie
istnieje związek oparty na prawdziwym uczuciu… A mówiłeś, że Drishka i Cyril
mogą być szczęśliwi…
- On jest synem lekarza z tytułem
szlacheckim, ona córką księcia. Korzyści majątkowe! – odparł Maxime. – Lubię
ich, ale różnie może być w życiu.
- Mówisz tak, ponieważ twoi
rodzice rozwiedli się. A wcale tak nie musiało być. Może, gdybyś sam
doświadczył od kogoś prawdziwej miłości…
- Nie ma czegoś takiego jak
miłość! To ekonomia lub jakiś instynkt, który człowiek odziedziczył po
przodkach, aby zapewnić przetrwanie gatunku. – natychmiast przerwał jej Maxime.
- A nawet jeśli, to czyż nie
lepiej żyje się człowiekowi z tym mitem. Przynajmniej ma jakąś nadzieję… Moim
zdaniem, niektórzy ludzie są sobie naprawdę przeznaczeni – niemal niezauważalny
uśmiech znów przemknął po twarzy młodej hrabianki.
- Nie przeznaczenie, a przypadek…
- Jak zwykle wszystko wiesz
lepiej. Żyjesz w naprawdę smutnym świecie – westchnęła Estelle. – Przepraszam,
jeśli cię w jakiś sposób uraziłam. Nie
chciałam o tym mówić, a jedynie wydawało mi się, iż potrzebujesz kogoś, kto
mógłby cię pocieszyć. Jeśli mogłabym coś dla ciebie zrobić… to wiesz, gdzie
mnie szukać. Bardzo mi przykro z powodu twojego ojczyma. To był wspaniały
człowiek. I nawet jeśli uważasz, że miłość nie istnieje to… ja…
Estelle na chwilę zamilkła. Jakaś
wewnętrzna siła nie pozwoliła jej wydobyć z krtani najcichszego dźwięku. Czuła
się, jakby ją coś blokowało. Zaś z drugiej strony na usta cisnęły się słowa,
których nigdy wcześniej nie miała na myśli.
„Znowu to dziwne uczucie! Nie
wiem, dlaczego, ale nie potrafię nad nim zapanować. Raz mnie blokuje,
przywołuje najdziwniejsze myśli i wspomnienia. A teraz karze mi mówić rzeczy
niemożliwe!” – przeszło jej przez myśl.
- Przepraszam! – rzekła, czując
napływające do oczu łzy. – I tak mnie nienawidzisz! Przepraszam za bal w Operze
Wiedeńskiej. Za to, że jestem tylko kimś, kto wierzy w te wszystkie głupie mity
i bajki. Pewnie ciągle to powtarzasz: „
Co za ironia losu stawia na mojej drodze hrabiankę de Lilas-Chavriere! Dlaczego
to nie mógł być ktoś inny. Ktoś bardziej inteligentny i mniej uparty. A już na
pewno mający ciekawsze rzeczy do powiedzenia.” – To mówiąc, Estelle pobiegła w
stronę kaplicy.
W nocy nie mogła zasnąć. Cały
czas zastanawiała się, co pomyślał o niej Maxime. Jak mogła tak się zachować?
Gdyby tylko była możliwość cofnięcia czasu… I dlaczego wciąż czuje palpitacje
serca na wspomnienie wydarzeń z minionego popołudnia? Czyżby, choć wydawało jej
się to niedorzeczne, mogłaby zakochać się w nim?! Estelle coraz częściej
rozważała taką możliwość. Najpierw była to tylko błaha myśl, która pojawiła się
zbyt szybko, by mogła ją uciszyć głosem rozsądku. Potem przerodziła się w cichą
nadzieję, aby ze zdwojoną siłą stać się słowem, które wypowiedziały jej usta:
- Kocham go! – szepnęła.
Te słowa brzmiały jakoś dziwnie.
Trochę jak wyrazy wypowiadane nieprzytomnie podczas snu lub w czasie
gorączkowego majaczenia. A wszystko zaczęło się od jednego gestu… Gdyby nie
dotknął jej dłoni i nie wypowiedział z taką czułością jej imienia to słowa: „
Kocham go!” nie stałyby się dowodem na wyraźne zmiany nie tylko w jej psychice,
ale także zachowaniu. Estelle zauważyła, że w ostatnich dniach coraz częściej
uśmiechała się bez powodu, przychodziły jej na myśl wspomnienia z minionych lat
oraz rumieniła się na twarzy za każdym razem, gdy ktoś wymówił przy niej jego
imię. Jednak to wszystko było tym, co tak chciała uniknąć. Zakochała się! Teraz
już nie miała najmniejszych wątpliwości…
Dodatkowo ciotka zaczęła wymagać
od bratanicy, by zaczęła myśleć o swojej nowej roli kandydatki na żonę. Jako
ostatnia z rodu de Lilas-Chavriere była jedną z najlepszych partii w Paryżu.
Spadkobierczyni całego majątku, o nieprzeciętnej urodzie i do tego dobrze
wykształcona. Poznała zasady przestrzegania etykiety, dobrych manier, a po
udanym debiucie w Wiedniu, zaczęła także pojawiać się na paryskich salonach. Od
tej pory arystokracja coraz żywiej interesowała się osobą młodej hrabianki.
Najważniejsze były koneksje rodzinne. Bogata synowa mogła nie tylko wzbogacić
budżet, ale także podnieść znaczenie rodu swojego męża. Także jej krewni
zyskali by wpływy wśród arystokratów.
Sama zaś Estelle nigdy nie myślała
poważnie o tych wszystkich planach ciotki. Wiedziała, że małżeństwo z jakimś
arystokratą to dla niej rzecz nieunikniona, jednak nie mogła pozwolić, aby ktoś
dokonał wyboru kandydata za nią.
Nie mogła już znieść tej presji.
Mathilde wymagała od niej różnego rodzaju poświęceń, aby tylko przypodobała się
młodzieńcowi z bogatego rodu. Codziennie przychodziła guwernantka i nauczyciele
tańca. Musiała dbać o szczupłą sylwetkę, aby wejść w suknie o jak najmniejszych
rozmiarach. Do tego codziennie zmagała się z uciążliwym gorsetem, który coraz mocniej
zaciskano na jej plecach, by posiadała tak bardzo pożądaną talię osy.
Estelle miała tego dość. Podczas
wakacji we Florencji po raz pierwszy mogła być wolna i znów wrócić do dawnych
przyjemność. Teraz miała świadomość, że znowu stanie się więźniem etykiety.
Ileż by dała, by jeszcze raz poczuć się wolną od jakichkolwiek zasad, reguł i
zobowiązań. Nigdy niczego tak nie pragnęła jak wolności…
Nagle przyszła jej pewna myśl. A
gdyby tak uciec od tego wszystkiego? Od życia na uwięzi, problemów i ludzi,
którzy nigdy nie mogli jej zrozumieć?
Natychmiast spakowała swoje
rzeczy, zabrała gruby plik pieniędzy z tajnej skrytki, gdzie ciotka
przechowywała jej część majątku na posag oraz zaopatrzyła się w prowiant na
podróż. Pośpiesznie ubrała się i zarzuciła ciepły płaszcz. Gdy udało jej się
wyjść z domu, swoje pierwsze kroki skierowała na cmentarz, gdzie po południu
uczestniczyła na pogrzebie. Nie tylko pomodliła się przy grobach najdroższych
jej osób, ale także złożyła na grobie monsieur Villeau małą kopertę. Już miała
ją wrzucić do płonącego znicza, lecz oto usłyszała czyjeś kroki. W obawie, że
ktoś ją zobaczy, porzuciła kopertę i wybiegła w stronę bramy cmentarnej.
Tej nocy nie tylko ona
postanowiła wyruszyć w podróż. Także Drishka i Cyril zaplanowali swoją podróż
do Petersburga na tę samą godzinę. Estelle miała tą świadomość, dlatego modliła
się w duchu, aby nie spotkać swoich przyjaciół. Co by powiedzieli? Tak przecież
nie zachowuje się ktoś rozsądny, a jednak w tej chwili ucieczka wydawała się
jej najlepszym rozwiązaniem.
Młoda hrabianka nie mogła też nic
powiedzieć Drishce o swoich spostrzeżeniach, co do Maxime’a. Rosjanka
znienawidziła by ją całym sercem, gdyby podzieliła się z nią faktem, iż
zakochała się w młodym księciu. A może się myli? Po pogrzebie, gdy żegnała się
z przyjaciółmi i składała kondolencje, Drishka szepnęła jej na ucho:
- Do zobaczenia, Estelle. Będę do
ciebie pisać z Petersburga. Nie trać nadziei, a szczęście uśmiechnie się też do
ciebie. Ty także wysyłaj często do mnie listy, gdy otrzymasz mój nowy adres.
Chciałabym wiedzieć, co dzieje się w Paryżu, a zwłaszcza, jak czuje się madame
Villeau i jej córki. Jeśli Maxime oświadczy się pannie de Saint-Blaune, opisz
mi dokładnie przy jakiej nastąpiło to okazji i jakie są jego dalsze plany. Póki
co wiem, że wyjeżdża jutro z Eloise i jej rodziną do Werony. Martwię się o
niego, Estelle. Zapewne jest bardzo przygnębiony śmiercią ojczyma, albo
zastanawia się co przyniesie przyszłość, gdyż szybciej opuścił cmentarz… Chyba,
że ja o czymś nie wiem. Czyż ty także Estelle nie uczestniczyłaś na początku
składania kwiatów i kondolencji?
Estelle zawahała się. Co miała
odpowiedzieć Drishce? Niespokojnie przełknęła ślinę i lekko rozchyliła usta,
zdobywając się na wymijającą odpowiedź.
- Byłam odwiedzić groby innym
bliskich mi osób… ale tylko na chwilę. Pewnie nie zauważyłaś mnie w tłumie, za
dużo było osób.
Drishka przyglądnęła się baczniej
przyjaciółce. Chyba nie do końca wierzyła, iż tylko na chwilę opuściła swoją
rodzinę. Musiała mieć inny powód…Jednak, po chwili oblicze Drishki złagodniało,
a na jej twarzy pojawił się zastanawiający uśmiech. Jak gdyby czegoś się
domyślała.
Estelle już nic powiedziała tego
popołudnia, tylko w ciszy wróciła do wujostwa, którzy właśnie zasiadali do
powozu.
Gdy, Estelle, dotarła na dworzec
kolejowy D’Orsay, zegar wybił północ. Kupiła bilet na pociąg, który
jako jedyny czekał na odjazd z peronu i nie zastanawiając się dłużej zajęła
miejsce w przedziale. Po chwili usłyszała charakterystyczne pogwizdywanie
maszyny, które nikło w ciężkim postukiwaniu. Pociąg ruszył…
Była bardzo zmęczona. Zasnęła
szybko rozmyślając o wolności, którą wreszcie mogła się zadowolić. Śniło jej
się, że wsiada po powozu, w który pędzi w nieznane i w pewnej chwili zatrzymuje
się w bardzo pięknym miejscu. Świeciło tam ciągle słońce, a kwiaty wydawały upojną woń. Uznała, że jest to kraina szczęśliwości, gdzie mogłaby rozpocząć
nowe życie. W jej śnie pojawiła się także postać Maxime’a. Okazało się, że
młodzieniec także uczestniczył w tej podróży powozem, lecz nie wysiadł w tym cudnym
miejscu. Uśmiechnął się tylko do przyjaciółki i powiedział:
„Bądź szczęśliwa, mademoiselle
de Lilas-Chavriere! Do zobaczenia w przyszłości. Zapewne jeszcze się spotkamy.”
Tak oto Estelle rozpoczęła swój
nowy rozdział w życiu. Nie miała pojęcia co teraz ją czeka, a jednak jej serce
było przepełnione nadzieją, iż w nowym miejscu będzie mogła o wszystkim
zapomnieć i dostać szansę na spełnienie marzeń.
_________________________________________________
Od Autorki
Tak oto kończy się I Tom mojego opowiadania. Bardzo dziękuję za Wasze wszystkie komentarze i odwiedziny! Jesteście cudowni i z całego serca Wam za to dziękuję! :)
Oczywiście to jeszcze nie koniec przygód Estelle. Już od września pojawią się nowe rozdziały, a póki co postanowiłam wprowadzić parę poprawek, więc zaglądnijcie do poprzednich rozdziałów jeszcze raz. Treść może ulec zmianom, a do tego planuję dodać nowy szablon. To jeszcze nie koniec niespodzianek.
Przygotowałam specjalnie dla Was, moich wspaniałych czytelników ankietę, dzięki której będziecie mogli zadecydować o dalszych losach bohaterów, a przy okazji będę mogła poznać Wasze zdanie na temat mojego opowiadania.
Kolejna niespodzianka to moje nowe opowiadanie, które pojawi się już niebawem, serdecznie zapraszam do lektury i liczę na Wasza pomoc w ankiecie:
Obiecujący początek, choć to właściwie koniec . Zastanawia mnie także tak nagła zmiana w zachowaniu Maxime. Nagle się do niej odzywa po tak długim okresie milczenia? Dziwne. No i wkońcu, dokąd to uda się nasza hrabinka. Pozostaje mi czekać więc tylko na dalsze części.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :>
Zapraszam serdecznie na blogspotowy-informator.blogspot.com gdzie pojawiły się wyniki głosowania na blog miesiąca.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Genialny rozdział *_*
OdpowiedzUsuńZapraszam serdecznie na Bonus 001 „Przeszłość, która kształtuje przyszłość” na adres bloga : http://pokochac-lotra.blogspot.com! Życzę przyjemnej lektury i dziękuje za wszelkie opinie.
OdpowiedzUsuńJuż Epilog:(
A ja nadrabiam.
Wiesz że lubię to opowiadanie.
Zgadzam się ,,obiecujący pocztek, który jest końcem". Za cholerę nie mogę dojść, gdzie wybrała się Estelle. Na początku myslalam, że do Werony, za Maxim'em, ale później stwierdzilam, że hrabianka nie posunelaby się do tego stopnia... Czyli, krótko mówiąc, zostawilas nas z dużą ilością pytań!
OdpowiedzUsuńAle moje zdanie już chyba znasz - Estelle ma być z Maxim'em :)
Pozdrawiam, życzę weny :)