Próba

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Epilog



Epilog

 Nigdy nie mów przy mnie o miłości...



W pewnej chwili ujrzała swojego przyjaciela. Maxime przechadzał się wzdłuż alejki, przy której znajdowało się parę zaniedbanych nagrobków i  kamienna figura przedstawiająca anioła. W ciemnym garniturze i palcie zatrzymywał się co parę kroków nad każdym z marmurowych grobów. Zastanawiał się nad czymś, a Estelle przyszło nawet na myśl, że mógł czegoś szukać. Nagle, jego blado-błękitne spojrzenie, zatrzymało się na postaci hrabianki de Lilas-Chavriere. Kiwnął lekko głową, po czym podszedł do niej.
- Maxime, czyż nie powinieneś być razem z matką i przyrodnimi siostrami? – spytała nieśmiało Estelle.
- Zapewne tak by należało, ale mam dość ludzi, którzy składają nam kondolencje. Oni tak dobrze udają, że ich łzy mogłyby dać jakiekolwiek pocieszenie  – odparł szorstko.
- A może jednak nie…
- Etoile – Jego oblicze po chwili złagodniało, a kąciki ust wygięły się w lekki uśmiech – ja wiem, że ty byś nigdy nikogo nie skrzywdziła. Jednak niektóre osoby tylko czekają na nasze potknięcia.
- Nie myśl teraz o nich. Są jeszcze osoby, którym można zaufać. Pomyśl o tych którzy cię kochają; o matce, ojcu, siostrach, Drishce…
- Drishka? Kochałem ją… nadal kocham, ale tylko jako przyjaciółkę. Zawsze była dla mnie jak siostra, ale nic po za tym. Mam nadzieję, że będzie szczęśliwa z Cyrilem. To dobry człowiek.
- Racja. Tworzą bardzo piękną parę narzeczonych – westchnęła Estelle. – Ty i  panna Heloise…
W tym momencie młodzieniec przyłożył swój palec do jej ust. Zaskoczona hrabianka natychmiast umilkła.
- Powiedziałam coś nie tak? – odezwała się niepewnie, gdy pomiędzy nimi  zapadła niezręczna cisza.
- Za dużo o nas mówią, po za tym już sam nie wiem, co mam o niej myśleć. – Maxime wzruszył ramionami. – Wszyscy oczekują ode mnie, że się jej oświadczę.
- Ale jeszcze we Florencji chciałeś ją poślubić. Rywalizowałeś z własnym bratem o jej względy! Przez nią nie odzywasz się do niego! Czy ty nie widzisz, że ona jest wszystkiemu winna, ale jeśli uważasz, że jest kimś, kto zasługuje na twoją miłość…
- Nigdy nie mów przy mnie o miłości! Ty ciągle wierzysz w te bajki? – Młodzieniec zaśmiał się nerwowo. – To tylko mit, który stworzyły matki, aby skłonić swoje córki do małżeństwa, a synów zachęcić do oświadczyn. Wiesz, o co naprawdę im chodzi? O pozycję w społeczeństwie i pieniądze… Dla córek chcą wpływowych mężów, a dla synów żony z dużym posagiem. Czysta ekonomia!
- Czyli według ciebie nie istnieje związek oparty na prawdziwym uczuciu… A mówiłeś, że Drishka i Cyril mogą być szczęśliwi…
- On jest synem lekarza z tytułem szlacheckim, ona córką księcia. Korzyści majątkowe! – odparł Maxime. – Lubię ich, ale różnie może być w życiu.
- Mówisz tak, ponieważ twoi rodzice rozwiedli się. A wcale tak nie musiało być. Może, gdybyś sam doświadczył od kogoś prawdziwej miłości…
- Nie ma czegoś takiego jak miłość! To ekonomia lub jakiś instynkt, który człowiek odziedziczył po przodkach, aby zapewnić przetrwanie gatunku. – natychmiast przerwał jej Maxime.
- A nawet jeśli, to czyż nie lepiej żyje się człowiekowi z tym mitem. Przynajmniej ma jakąś nadzieję… Moim zdaniem, niektórzy ludzie są sobie naprawdę przeznaczeni – niemal niezauważalny uśmiech znów przemknął po twarzy młodej hrabianki.
- Nie przeznaczenie, a przypadek…
- Jak zwykle wszystko wiesz lepiej. Żyjesz w naprawdę smutnym świecie – westchnęła Estelle. – Przepraszam, jeśli  cię w jakiś sposób uraziłam. Nie chciałam o tym mówić, a jedynie wydawało mi się, iż potrzebujesz kogoś, kto mógłby cię pocieszyć. Jeśli mogłabym coś dla ciebie zrobić… to wiesz, gdzie mnie szukać. Bardzo mi przykro z powodu twojego ojczyma. To był wspaniały człowiek. I nawet jeśli uważasz, że miłość nie istnieje to… ja…
Estelle na chwilę zamilkła. Jakaś wewnętrzna siła nie pozwoliła jej wydobyć z krtani najcichszego dźwięku. Czuła się, jakby ją coś blokowało. Zaś z drugiej strony na usta cisnęły się słowa, których nigdy wcześniej nie miała na myśli.
„Znowu to dziwne uczucie! Nie wiem, dlaczego, ale nie potrafię nad nim zapanować. Raz mnie blokuje, przywołuje najdziwniejsze myśli i wspomnienia. A teraz karze mi mówić rzeczy niemożliwe!” – przeszło jej przez myśl.
- Przepraszam! – rzekła, czując napływające do oczu łzy. – I tak mnie nienawidzisz! Przepraszam za bal w Operze Wiedeńskiej. Za to, że jestem tylko kimś, kto wierzy w te wszystkie głupie mity i bajki. Pewnie ciągle to powtarzasz: „ Co za ironia losu stawia na mojej drodze hrabiankę de Lilas-Chavriere! Dlaczego to nie mógł być ktoś inny. Ktoś bardziej inteligentny i mniej uparty. A już na pewno mający ciekawsze rzeczy do powiedzenia.” – To mówiąc, Estelle pobiegła w stronę kaplicy.

~*~


W nocy nie mogła zasnąć. Cały czas zastanawiała się, co pomyślał o niej Maxime. Jak mogła tak się zachować? Gdyby tylko była możliwość cofnięcia czasu… I dlaczego wciąż czuje palpitacje serca na wspomnienie wydarzeń z minionego popołudnia? Czyżby, choć wydawało jej się to niedorzeczne, mogłaby zakochać się w nim?! Estelle coraz częściej rozważała taką możliwość. Najpierw była to tylko błaha myśl, która pojawiła się zbyt szybko, by mogła ją uciszyć głosem rozsądku. Potem przerodziła się w cichą nadzieję, aby ze zdwojoną siłą stać się słowem, które wypowiedziały jej usta:
- Kocham go! – szepnęła.
Te słowa brzmiały jakoś dziwnie. Trochę jak wyrazy wypowiadane nieprzytomnie podczas snu lub w czasie gorączkowego majaczenia. A wszystko zaczęło się od jednego gestu… Gdyby nie dotknął jej dłoni i nie wypowiedział z taką czułością jej imienia to słowa: „ Kocham go!” nie stałyby się dowodem na wyraźne zmiany nie tylko w jej psychice, ale także zachowaniu. Estelle zauważyła, że w ostatnich dniach coraz częściej uśmiechała się bez powodu, przychodziły jej na myśl wspomnienia z minionych lat oraz rumieniła się na twarzy za każdym razem, gdy ktoś wymówił przy niej jego imię. Jednak to wszystko było tym, co tak chciała uniknąć. Zakochała się! Teraz już nie miała najmniejszych wątpliwości…
Dodatkowo ciotka zaczęła wymagać od bratanicy, by zaczęła myśleć o swojej nowej roli kandydatki na żonę. Jako ostatnia z rodu de Lilas-Chavriere była jedną z najlepszych partii w Paryżu. Spadkobierczyni całego majątku, o nieprzeciętnej urodzie i do tego dobrze wykształcona. Poznała zasady przestrzegania etykiety, dobrych manier, a po udanym debiucie w Wiedniu, zaczęła także pojawiać się na paryskich salonach. Od tej pory arystokracja coraz żywiej interesowała się osobą młodej hrabianki. Najważniejsze były koneksje rodzinne. Bogata synowa mogła nie tylko wzbogacić budżet, ale także podnieść znaczenie rodu swojego męża. Także jej krewni zyskali by wpływy wśród arystokratów.
Sama zaś Estelle nigdy nie myślała poważnie o tych wszystkich planach ciotki. Wiedziała, że małżeństwo z jakimś arystokratą to dla niej rzecz nieunikniona, jednak nie mogła pozwolić, aby ktoś dokonał wyboru kandydata za nią.
Nie mogła już znieść tej presji. Mathilde wymagała od niej różnego rodzaju poświęceń, aby tylko przypodobała się młodzieńcowi z bogatego rodu. Codziennie przychodziła guwernantka i nauczyciele tańca. Musiała dbać o szczupłą sylwetkę, aby wejść w suknie o jak najmniejszych rozmiarach. Do tego codziennie zmagała się z uciążliwym gorsetem, który coraz mocniej zaciskano na jej plecach, by posiadała tak bardzo pożądaną talię osy.
Estelle miała tego dość. Podczas wakacji we Florencji po raz pierwszy mogła być wolna i znów wrócić do dawnych przyjemność. Teraz miała świadomość, że znowu stanie się więźniem etykiety. Ileż by dała, by jeszcze raz poczuć się wolną od jakichkolwiek zasad, reguł i zobowiązań. Nigdy niczego tak nie pragnęła jak wolności…
Nagle przyszła jej pewna myśl. A gdyby tak uciec od tego wszystkiego? Od życia na uwięzi, problemów i ludzi, którzy nigdy nie mogli jej zrozumieć?
Natychmiast spakowała swoje rzeczy, zabrała gruby plik pieniędzy z tajnej skrytki, gdzie ciotka przechowywała jej część majątku na posag oraz zaopatrzyła się w prowiant na podróż. Pośpiesznie ubrała się i zarzuciła ciepły płaszcz. Gdy udało jej się wyjść z domu, swoje pierwsze kroki skierowała na cmentarz, gdzie po południu uczestniczyła na pogrzebie. Nie tylko pomodliła się przy grobach najdroższych jej osób, ale także złożyła na grobie monsieur Villeau małą kopertę. Już miała ją wrzucić do płonącego znicza, lecz oto usłyszała czyjeś kroki. W obawie, że ktoś ją zobaczy, porzuciła kopertę i wybiegła w stronę bramy cmentarnej.
Tej nocy nie tylko ona postanowiła wyruszyć w podróż. Także Drishka i Cyril zaplanowali swoją podróż do Petersburga na tę samą godzinę. Estelle miała tą świadomość, dlatego modliła się w duchu, aby nie spotkać swoich przyjaciół. Co by powiedzieli? Tak przecież nie zachowuje się ktoś rozsądny, a jednak w tej chwili ucieczka wydawała się jej najlepszym rozwiązaniem.
Młoda hrabianka nie mogła też nic powiedzieć Drishce o swoich spostrzeżeniach, co do Maxime’a. Rosjanka znienawidziła by ją całym sercem, gdyby podzieliła się z nią faktem, iż zakochała się w młodym księciu. A może się myli? Po pogrzebie, gdy żegnała się z przyjaciółmi i składała kondolencje, Drishka szepnęła jej na ucho:
- Do zobaczenia, Estelle. Będę do ciebie pisać z Petersburga. Nie trać nadziei, a szczęście uśmiechnie się też do ciebie. Ty także wysyłaj często do mnie listy, gdy otrzymasz mój nowy adres. Chciałabym wiedzieć, co dzieje się w Paryżu, a zwłaszcza, jak czuje się madame Villeau i jej córki. Jeśli Maxime oświadczy się pannie de Saint-Blaune, opisz mi dokładnie przy jakiej nastąpiło to okazji i jakie są jego dalsze plany. Póki co wiem, że wyjeżdża jutro z Eloise i jej rodziną do Werony. Martwię się o niego, Estelle. Zapewne jest bardzo przygnębiony śmiercią ojczyma, albo zastanawia się co przyniesie przyszłość, gdyż szybciej opuścił cmentarz… Chyba, że ja o czymś nie wiem. Czyż ty także Estelle nie uczestniczyłaś na początku składania kwiatów i kondolencji?
Estelle zawahała się. Co miała odpowiedzieć Drishce? Niespokojnie przełknęła ślinę i lekko rozchyliła usta, zdobywając się na wymijającą odpowiedź.
- Byłam odwiedzić groby innym bliskich mi osób… ale tylko na chwilę. Pewnie nie zauważyłaś mnie w tłumie, za dużo było osób.
Drishka przyglądnęła się baczniej przyjaciółce. Chyba nie do końca wierzyła, iż tylko na chwilę opuściła swoją rodzinę. Musiała mieć inny powód…Jednak, po chwili oblicze Drishki złagodniało, a na jej twarzy pojawił się zastanawiający uśmiech. Jak gdyby czegoś się domyślała.
Estelle już nic powiedziała tego popołudnia, tylko w ciszy wróciła do wujostwa, którzy właśnie zasiadali do powozu.

~*~


Gdy, Estelle, dotarła na dworzec kolejowy D’Orsay, zegar wybił północ. Kupiła bilet na pociąg, który jako jedyny czekał na odjazd z peronu i nie zastanawiając się dłużej zajęła miejsce w przedziale. Po chwili usłyszała charakterystyczne pogwizdywanie maszyny, które nikło w ciężkim postukiwaniu. Pociąg ruszył…
Była bardzo zmęczona. Zasnęła szybko rozmyślając o wolności, którą wreszcie mogła się zadowolić. Śniło jej się, że wsiada po powozu, w który pędzi w nieznane i w pewnej chwili zatrzymuje się w bardzo pięknym miejscu. Świeciło tam ciągle słońce, a kwiaty wydawały upojną woń. Uznała, że jest to kraina szczęśliwości, gdzie mogłaby rozpocząć nowe życie. W jej śnie pojawiła się także postać Maxime’a. Okazało się, że młodzieniec także uczestniczył w tej podróży powozem, lecz nie wysiadł w tym cudnym miejscu. Uśmiechnął się tylko do przyjaciółki i powiedział:
„Bądź szczęśliwa, mademoiselle de Lilas-Chavriere! Do zobaczenia w przyszłości. Zapewne jeszcze się spotkamy.”
Tak oto Estelle rozpoczęła swój nowy rozdział w życiu. Nie miała pojęcia co teraz ją czeka, a jednak jej serce było przepełnione nadzieją, iż w nowym miejscu będzie mogła o wszystkim zapomnieć i dostać szansę na spełnienie marzeń.

_________________________________________________

Od Autorki

Tak oto kończy się I Tom mojego opowiadania.  Bardzo dziękuję za Wasze wszystkie komentarze i odwiedziny! Jesteście cudowni i z całego serca Wam za to dziękuję! :)
Oczywiście to jeszcze nie koniec przygód Estelle. Już od września pojawią się nowe rozdziały, a póki co postanowiłam wprowadzić parę poprawek, więc zaglądnijcie do poprzednich rozdziałów jeszcze raz. Treść może ulec zmianom, a do tego planuję dodać nowy szablon. To jeszcze nie koniec niespodzianek.
Przygotowałam specjalnie dla Was, moich wspaniałych czytelników ankietę, dzięki której będziecie mogli zadecydować o dalszych losach bohaterów, a przy okazji będę mogła poznać Wasze zdanie na temat mojego opowiadania.
Kolejna niespodzianka to moje nowe opowiadanie, które pojawi się już niebawem, serdecznie zapraszam do lektury i liczę na Wasza pomoc w ankiecie:




5 komentarzy:

  1. Obiecujący początek, choć to właściwie koniec . Zastanawia mnie także tak nagła zmiana w zachowaniu Maxime. Nagle się do niej odzywa po tak długim okresie milczenia? Dziwne. No i wkońcu, dokąd to uda się nasza hrabinka. Pozostaje mi czekać więc tylko na dalsze części.
    Pozdrawiam :>

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapraszam serdecznie na blogspotowy-informator.blogspot.com gdzie pojawiły się wyniki głosowania na blog miesiąca.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny rozdział *_*

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapraszam serdecznie na Bonus 001 „Przeszłość, która kształtuje przyszłość” na adres bloga : http://pokochac-lotra.blogspot.com! Życzę przyjemnej lektury i dziękuje za wszelkie opinie.

    Już Epilog:(
    A ja nadrabiam.
    Wiesz że lubię to opowiadanie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgadzam się ,,obiecujący pocztek, który jest końcem". Za cholerę nie mogę dojść, gdzie wybrała się Estelle. Na początku myslalam, że do Werony, za Maxim'em, ale później stwierdzilam, że hrabianka nie posunelaby się do tego stopnia... Czyli, krótko mówiąc, zostawilas nas z dużą ilością pytań!
    Ale moje zdanie już chyba znasz - Estelle ma być z Maxim'em :)
    Pozdrawiam, życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń