Próba

poniedziałek, 2 września 2013

Tom II - Prologue


Prologue

Powrót marnotrawnej bratanicy







 Listopad 1911, Paryż


Wszelkie marzenia, młodej hrabianki de Lilas-Chavriere, uleciały wraz z chłodnym wiatrem, który z każdą chwilą stawał się bardziej porywisty. Biała, niczym mleko, twarz dziewczyny była muskana zimnym powietrzem, które nasuwało jej na myśl morską bryzę znad Morza Śródziemnego. Przez moment znów leżała na piaszczystej plaży, a w jej uszach rozbrzmiewał szum wzburzonych fal i głośne piski mew. Znów czuła utraconą wolność, tak wyraźnie, jak smak musującej cavy*. Ileż by dała by znów zakosztować tak dobrego trunku; zapomnieć o wszystkim, delektując się jedynie płynnym szczęściem.
Każde jej niespełnione marzenie spływało po szybie wraz ze strugami listopadowego deszczu. Wszelkie mżawki i imaginacje pozostawiały po sobie jedynie wodniste smugi, które przeszywały  szklaną powierzchnię niczym niewidoczne blizny w sercu panny Estelle.
Świadoma swojej winy i nieodpowiedzialnego zachowania, młoda hrabianka de Lilas – Chavriere, siedziała cicho na wzorzystej sofie w salonie. W połowie listopada, po prawie dwumiesięcznej podróży, wróciła do Paryża. Stanęła u progu rodzinnego domu na rue de Passy, aby błagać o przebaczenie swoją ciotkę, Mathilde d’Ardeagne. Kobieta, której ostre rysy twarzy stały się jeszcze bardziej wyraziste przez ostatnie miesiące, zaczęła od razu prawić kazania i karcić bratanicę za lekkomyślne zachowanie.
-  Co ty sobie imaginujesz, moja panno? Jak mogłaś nas tak przestraszyć!? Znikasz z dnia na dzień, nic nie mówiąc, zostawiając całą rodzinę w rozpaczy… Gdzie byłaś? Co chciałaś przez to osiągnąć? Czy źle się czułaś w Paryżu? A może wróciłaś do Juliette lub do swojej przybranej rodziny w Polsce? Estelle, nie patrz tak na mnie, tylko zacznij odpowiadać na moje pytania!
- Przepraszam, ciociu. To moja wina… - zaczęła mademoiselle de Lilas-Chavriere, czując napływające do oczu łzy.
- Owszem, a teraz spróbuj się z tego wytłumaczyć! – madame D’Adreagne patrzyła nieprzychylnym wzrokiem na bratanicę, która chowała głowę w chudych ramionach.
- Ja zostawiłam wiadomość, była w moim pokoju… Napisałam, że wyjeżdżam na jakiś czas, ale…
- Zapomniałaś dodać gdzie i w jakim celu. To brzmiało jak jakiś list pożegnalny, jakbyśmy mieli liczyć na najgorsze…
- Nie, to nie tak. Ja tylko chciałam odpocząć od tej codzienności. Potrzebowałam czasu, aby coś przemyśleć, zrozumieć. Mam świadomość, że nie tego ode mnie oczekiwałaś, jednak w obliczu ostatnich wydarzeń nie widziałam innego rozwiązania. – Strumień łez płynął po policzkach dziewczyny. Gorzkie łzy wlewały się do ust, gdy wypowiadała z przejęciem każde słowo.
- Estelle, moje drogie dziecko, ale dlaczego najpierw nie omówiłaś tego ze mną lub wujem Theodorem? Czy Juliette wiedziała o twojej podróży, a panna Drishka?
- Nie mogłam, nie zrozumiałabyś powodu, dla którego musiałam to zrobić. Tym bardziej nie wspominałam o tym cioci Juliette. Także Drshka nie miała pojęcia….
- Czy mogłabyś mi powiedzieć, jaki był to powód?
- Nie…
- Nie? To taka tajemnica, że nawet ja, twoja prawna opiekunka, nie mogę jej poznać?
- Przepraszam… - szepnęła młoda hrabianka z płaczem pobiegła w stronę swojego pokoju.
Rzuciła się na łóżko i spazmatycznie szlochając, próbowała jeszcze raz odtworzyć w myślach, swoją podróż. Dziewczyna otarła opuchnięte oczy jedwabną chusteczką i wyjęła z hebanowej komody brunatny kajet. To był jej pamiętnik, w którym zapisywała swoje emocje i wydarzenia, które miały miejsce w ciągu ostatnich dwóch miesięcy. Gdyby tylko mogła znów cofnąć czas i jeszcze raz przeżyć swoją podróż. Kolejny raz wyruszyć w nieznane, jako wolna i niezależna istota. Czy wówczas zdołałaby naprawić błędy, byłaby bardziej ostrożna i nie musiałaby wracać do Paryża?
Odetchnęła głęboko i otworzyła kajet na pierwszej stronie. Jeszcze dwa miesiące temu ta tabula rasa* była wielkim znakiem zapytania. Jak wiele domysłów i planów mąciło wówczas jej umysł. Jak bardzo pragnęła zmian i lepszego życia. Piękny sen o nieznanym świecie zmienił się jednak w coś zupełnie innego, choć początek  zapowiadał się obiecująco.
Zamknęła oczy i w oczekiwaniu na kolejny wybuch złości ciotki lub uwagi wujka Theodore’a, którego kroki właśnie usłyszała na skrzypiących schodach, odpłynęła na chwilę do krainy wspomnień, aby jeszcze raz zatracić się w swojej utraconej przeszłości.




 ~*~

* cava - wino musujące produkowane w Hiszpanii [ cat.]
* tabula rasa - czysta karta [lac.]

[cat.] - z języka katalońskiego
[lac.] - z języka łacińskiego

________________________________________________________________

Tak oto zaczyna się II Tom " Ironii Losu". Dziękuję wszystkim za cierpliwość oraz głosy w ankiecie. Wasze wsparcie i komentarze są naprawdę dla mnie bardzo ważne :)  Liczę na kolejne Wasze komentarze i opinie.


2 komentarze:

  1. Jestem strasznie ciekawa gdzie panna Estelle przebywała w ciągu tych dwóch miesięcy. To znaczy, wiem, że uciekła z domu, ale nie wiem co się z nią dkładnie działo :) Swoją drogą tak spontaniczne zachowanie u kilkunastoletniej pannicy jest dosyć powiedziałabym, oryginalnym posunięciem. Jednak z drugiej strony może faktycznie miała już wszystkiego dość tego całego Maxima i reszty tych oszołomów. Wiesz czasem wydaje mi się jakoby nasza droga Estelle była w pewien sposób hmm ... rozchwiana emocjonalnie? Wnioskuję po jej jakże no cóż ... trochę zdziecinniałych zachowaniach. Może jej potrzeba psychologa?
    A tak przy okazji, gratuluję czytałam, że dostałaś się na psychologię :) Sama się tam wybieram, niestety dopiero za rok ( mam nadzieję) bo z maturą miałam niezły Matrix, same przyjemności polski, który jak na złość skopałam i matma Cóż, staram się myśleć pozytywnie, choć chwilami, przyznaję, mam doła. W każdym bąź razie jeszcze raz Ci szczerze gratuluję!

    Z powodu ponownych " przyjemności pt MATURA moja historia jest już na ukończeniu - jutro, rozpoczynam pracę nad ostatnim rozdziałem - Pozdrawiam! - *~~* I pisz proszę szybko pierwszy rozdział drugiego tomu,
    Czekam !!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękny prolog, ale podobnie jak Panna M, nie mogę się domyślić, gdzież ta nasza hrabianka przebywała... Wcześniej, jak napisałam pod epilogiem, myślałam, iż będzie to pogoń za Maxim'em, ale teraz sądzę, iż była to jednak Polska... Wrócenie do przeszłości, aby zaznajomić się z przyszłością.
    No ale to tylko moje chore domysły, z których pewnie nic nie wyjdzie, a Ty jak zawsze mnie zaskoczysz :)
    Przypominając sobie kilka rozdziałów wstecz, dochodzę do wniosku, że Twoja opowieść byłaby doskonałym materiałem na scenariusz serialu! Można by go i przełożyć na świat, który opisujesz, jak i na nowoczesny.
    Ale ogólnie, to żałuję, że masz mało komentarzy pod rozdziałami... Więc pod następnym rozdziałem, który opublikuję, postaram się Ciebie zareklamować! :D
    Pozdrawiam :)

    PS Prolog idealnie wkomponował mi się w piosenkę KSU - Na krawędzi snu. Jest to dość niezwykłe, gdyż ten utwór jest strasznie odległy epoce, którą opisujesz (młoda polska? coś ten? xD Moja nauczycielka plastyki nie byłaby zadowolona)
    A tu link:
    http://www.youtube.com/watch?v=9Ml4a6c61G0

    OdpowiedzUsuń