Próba

piątek, 20 września 2013

Tom II - Rozdział I


Rozdział I 

Pierwszy dzień wolności




Z pamiętnika Estelle


~ *~

25.09.1911



Czyżbym była skazana na wieczną tułaczkę pociągiem? Gdy opuszczałam w czerwcu Paryż także poróżowałam koleją. Tak samo podczas powrotu zaledwie tydzień temu… Teraz znów zaczynam następny rozdział w moim życiu… Kolejna wyprawa, od której zależą moje przyszłe losy. Co mnie czeka tym razem? Kogo spotkam i czy w ogóle dojadę do celu? Celu? Jaki jest cel tej podróży?! Wyjeżdżając, zdążyłam kupić bilet na pierwszy pociąg, który pojawił się na peronie, więc nawet nie wiem, gdzie jadę. Przynajmniej nie jest to ta sama żelazna kolej, którą podróżują Drishka i Cyril. Byliby bardzo zaskoczeni moim widokiem. Wydaje mi się nawet, że moja przyjaciółka coś podejrzewa… Domyśla się? A może już wie? Cyril również zachowywał się bardzo podejrzanie! Mam nadzieję, że to tylko moja wyobraźnia, chociaż w krótce i tak się dowiedzą… Poznają przyczynę mojej ucieczki, albo sama im kiedyś powiem, gdy mnie zapytają. Tak niech wszyscy wiedzą, że hrabianka de Lilas-Chavriere uciekła, bo nie mogła znieść tej presji!
Od dawna marzyłam, aby poczuć smak wolności… Samodzielnie podejmować decyzje, robić to, na co mam ochotę i być szczęśliwą. Człowiek ma zawsze tą nadzieję, że w innym miejscu, wśród innych ludzi będzie inaczej. Ja też tak myślę, choć wiem, że w przyszłości poniosę konsekwencje, które wynikną z mojej ucieczki. Ciotka będzie dostawać spazmów i krzyczeć, wujek Theodore przebada mnie w trosce o zdrowie. Bo przecież mogłam zachorować na jakąś egzotyczną chorobę lub jakiś bandyta mógł mi zrobić krzywdę. Czy w ogóle przeżyję tę podróż? A jak nie, to jak mnie odnajdą? Będę czekać kolejne siedemnaście lat mojego życia, aż ktoś się dowie o moich losach?
Niewygodne siedzenie w wąskim przedziale i głośne postukiwania… Nie zasnę tej nocy! A co jak się obudzę w Weronie albo w Petersburgu? Czy od razu wsiądę do powrotnego pociągu czy przyjdzie mi na myśl, by zobaczyć przyjaciół? O ile Drishka i Cyril przyjęliby mnie z radością, o tyle Maxime i Eloise nie byli by tak zachwyceni z mojego przyjazdu.
Co teraz robisz, drogi przyjacielu? Czy obsypujesz ją delikatnymi pocałunkami, a może ściskasz jej dłoń w ten sposób, który zawsze przyprawiał mnie o dreszcze? Mam nadzieję, że nigdy nie przeczytasz listu, który zostawiłam na grobie twojego ojczyma. Nie chciałbyś wiedzieć, dlaczego to zrobiłam, w jakim celu uciekłam i co chcę teraz zrobić. To ciebie nie interesuje i tylko ja mam tę głupią nadzieję, że miało to jakiś sens… Co? Ta cała moja podróż, która zmierza w nieznane, do innego świata, w którym na pewno ciebie nie spotkam!

~*~

26.09.1911



A jednak udało mi się zasnąć. Zbyt długie rozmyślanie ma swoje zalety… Pierwszy dzień wolności obwieścił mi chłodny poranek. Rześkie powietrze muskało moją bladą twarz sprawiając, że nie miałam ochoty wyjrzeć spod wełnianego koca, którym otuliłam się na noc. Byłam jeszcze bardzo zmęczona, a mój żołądek domagał się pożywnego śniadania. Chwała Bogu, że wkrótce pociąg zatrzymał się na małej stacyjce. Była tam mała kawiarenka, gdzie posiliłam się jajecznicą i szklanką gorącego mleka. Także miałam możliwość, aby odświeżyć się i przebrać w inną sukienkę. Dowiedziałam się, że pociąg, którym podróżuję, jedzie do Hiszpanii. Ostatni przystanek jest w Barcelonie, a przyjazd tam został zaplanowany na późny wieczór następnego dnia. Zatem czekała mnie jeszcze długa droga. Byłam gdzieś w okolicach Lyonu!
Potem powróciłam do mojego przedziału, gdzie zastałam dwoje młodych ludzi. Dziewczyna miała alabastrową cerę i migdałowe oczy, które barwą przypominały mi lazur toskańskiego nieba. Owa piękna istotka prowadziła konwersację z zielonookim szatynem o  gładko zaczesane włosach . Jego perlisty śmiech dobiegł do moich uszu, gdy po raz pierwszy spojrzałam na nowych towarzyszów podróży.
- Wybacz, mademoiselle! – odezwał się pośpiesznie, zauważywszy moje przybycie. – Byliśmy pewni, że ten przedział jest wolny…
- Ależ nic się nie stało – odparłam. – Możecie tutaj zostać…
- Tylko, że zaraz przyjdą tu nasze matki – dodała młoda dziewczyna. Nie wiem, czy wszyscy się tutaj pomieścimy.
- Miejsca jest wystarczająco dużo, a moje rzeczy nie zajmują zbyt wiele przestrzeni. – Na mojej twarzy pojawił się przyjazny uśmiech. Sprawiali wrażenie bardzo sympatycznych osób i nie miałam nic przeciwko, by spędzili podróż w moim przedziale. Prawdę mówiąc, brakowało mi towarzystwa.
- Dziękujemy! – odpowiedzieli chórkiem, po czym zaprosili mnie do rozmowy.
- Jestem Marie-Danielle Leschamps, ale wszyscy mówią na mnie w skrócie Marielle – przedstawiła się rudowłosa dziewczyna. – A to Eugène  Darteaux – dodała wskazując na młodzieńca, który siedział obok niej.
- Bardzo mi miło. Je m’appelle Estelle de Lilas-Chavriere.
- Arystokratka? – podchwyciła Marielle.
Nie wiedziałam za bardzo, co powinnam jej odpowiedzieć. Oczywiście, że byłam hrabianką i to jedyną spadkobierczynią majątku, ale w tej sytuacji  nie było wskazane, abym ujawniała swoją tożsamość. Panna z dobrego domu, która podróżuje sama? Któż widział coś podobnego?!
- Tak, mam arystokratyczne nazwisko, jednak pochodzę z zubożałej szlachty, bez majątków ziemskich. Moja rodzina straciła wszelkie kosztowności za komuny paryskiej, ale tytuł pozostał.
- Bardzo ładnie i do tego twoje imię jest niespotykane! Estelle jak prawdziwa gwiazda! – uśmiechnął się Eugène. – My także nie należymy do arystokracji, ale nasze rodziny zarabiają na tyle dobrze, abyśmy co roku mogli się wybrać na wakacje do Barcelony.
Barcelona? Brzmi tak cudownie… Gdybym tylko mogła też tam pojechać. Bardzo chciałam wypytać ich o szczegóły tej podróży, ale naszą pogawędkę przerwały dwie kobiety, które weszły do przedziału.
Były to ich matki. Obie kobiety zapewne przekroczyły już pięćdziesiąty rok życia, ale ich twarze wydawały się bardzo pogodne i tylko nieliczne zmarszczki przy kącikach ust zdradzały ich wiek. Jedna z nich była wysoką brunetką o sarnich oczach, a druga tęgą blondynką, której oczy przypominały barwą kamienne posągi w Luwrze. Wysoko upięte koki, według najnowszej mody, skrywały szykowne kapelusze, a eleganckie suknie z krynoliny dopełniały komplety biżuterii z drogocennych kruszców. Wywierały wrażenie zamożnych osób, choć Eugène stwierdził, iż nie należą do arystokracji. Czyżbym zatem miała do czynienia z przedstawicielami burżuazji? Ciotka uczyła mnie, że dorobkiewiczom nie można ufać. Jej zdaniem na bogactwo i przywileje mogły liczyć jedynie osoby wywodzące się ze szlacheckich rodów.
Nie raz przekonałam się o powierzchowności mojej cioci, dlatego tym razem także nie mogłam dopuścić do tego, aby jej uprzedzenia zaważyły na moich dalszych decyzjach. Zwłaszcza, że matki Marielle i Eugène’a  odebrałam, jako naprawdę miłe osoby.
- Maman! – odezwała się pierwsza Marielle. – Jednak ten przedział jest już zajęty, ale dzięki uprzejmości mademoiselle de Lilas-Chavriere możemy spędzić w nim dalszą podróż.
- Chwała Bogu – odparła tęga blondynka – już myślałam, że przez całą drogę do Barcelony  będziemy skazani na tego irytującego dekadenta! Nie mogłabym znieść kolejnej jego opowieści o rychłym końcu świata, ani rozważań nad przemijaniem  ludzkiego życia.
- Zgadzam się z tobą, Beatrice – dodała brunetka - Taki pesymizm zdecydowanie źle wpływa na układ nerwowy. Znów mam migrenę! – Eugène  – zwróciła się do syna. – W której walizce są moje medykamenty i…  - W tym momencie jej przenikliwy wzrok zatrzymał się na mojej osobie. – Kim jest ta młoda panienka?
- To właśnie mademoiselle de Lilas-Chavriere, ciociu – odpowiedziała Marielle.
- Bonjour, madames – rzekłam niepewnie, wstając z miejsca. Dygnęłam jak przystało na dobrze ułożoną dziewczynę i zrobiłam miejsce na bagaże nowych towarzyszów podróży.
- Dzień dobry, drogie dziecko. Dziękujemy za ustąpienie miejsca w przedziale, ale obawiam się, że gdy przyjdą twoi rodzice na pewno zabraknie miejsc siedzących…
- Nie ma takiej możliwości, madame. Podróżuję sama…
- Jak to? – wtrąciła się matka Marielle. – Panienka sama bez opieki? Nie może być! Cóż za brak odpowiedzialności, biedne dziecko. Mademoiselle jest bardzo młoda… Dokąd wybierasz się panno de Lilas-Chavriere? Chciałabym również wiedzieć, gdzie są twoi rodzice.
Wszyscy patrzyli na mnie z przejęciem, a jednak, brak moich opiekunów nie pozostał kwestią, którą można by było ominąć. Nie bardzo wiedziałam, co odpowiedzieć. Moi rodzice i tak nie żyli, więc każde kłamstwo mogło okazać się dobrą wymówką. Bardzo chciałam przyłączyć się do tych ludzi i pojechać z nimi do Barcelony, dlatego musiałam uważać na słowa, które po chwili padły z moich ust.
- Moja rodzina nie należy do najbogatszych, dlatego już od wczesnego dzieciństwa musiałam ciężko pracować. Po świetności mojego rodu zostało tylko nazwisko, dzięki któremu mogłam otrzymać dobre wykształcenie od dalekiej krewnej mojej matki. Teraz moim obowiązkiem jest pomóc za wszelką cenę najbliższym, dlatego rodzice wysłali mnie do Hiszpanii, abym znalazła pracę. Oczywiście, na początku, nie byli zbyt przekonani do tego wyjazdu, ale warunki naszego życia nie pozostawiły im innego wyboru. Bardzo  kocham moją rodzinę  i nie chcę być dla nich ciężarem, ale córką, która po przez pracę przyczyni się do polepszenia ich losu, a także mojego młodszego rodzeństwa – wytłumaczyłam, niemalże płacząc.
- To bardzo wzruszająca historia – westchnęła Marielle – Jak myślisz, mamo? Czy możemy jakoś pomóc naszej towarzyszce podróży? A gdyby pojechała z nami?
- Marelle… Czy to dobry pomysł?
- Ona ma rację, ciociu – poparł mademoiselle Lechamps zielonooki szatyn. – Nasza służąca rozchorowała się przed wyjazdem, a zatem panna de Lilas-Chavriere mogłaby przejąć jej obowiązki.
-  Sama nie wiem… Co o tym myślisz, Sidoine?
- Przydałaby nam się jej pomoc w Barcelonie. Jak widzisz nasze dzieci zdążyły już polubić tą dziewczynę i zdaje mi się, że nie tak łatwo będzie ich przekonać do innej decyzji.  Czy zatem chciałaby panienka de Lilas-Chavriere podjąć się pracy służącej podczas naszych wakacji w Barcelonie? – Madame Darteaux uśmiechnęła się przyjaźnie w moją stronę.
- Oczywiście, bardzo dziękuję, madame!
Byłam bardzo zadowolona z takiego obrotu spraw. Od tej pory nie musiałam się już o nic martwić. Miałam zapewnione zakwaterowanie i wyżywienie. Do tego dostałam szansę na zarobienie pieniędzy w przypadku dobrze sprawowanej funkcji jako służąca. Ciocia Mathilde byłaby zniesmaczona moim zachowaniem. Jak to? Hrabianka de Lilas-Chavriere ma usługiwać burżujom?! Co za hańba! Nie upokorzenie, a jedyna niepowtarzalna okazja na całkowitą samodzielność i zerwanie z moim dotychczasowym życiem. Nie miałam już sił by żyć pod presją, z ambicjami mojej ciotki, której jedynym zmartwieniem były plany matrymonialne względem mojej osoby. Nie potrzebowałam do szczęścia zamożnego barona lub księcia, ale wolności… Teraz będę mogła jeszcze raz wszystko przemyśleć, odpocząć a przy okazji zwiedzić Hiszpanię, gdzie jak mniemam, czekają na mnie nowe przygody!


________________________________________________________

Postanowiłam tym razem spróbować narracji w I osobie, mam nadzieję,
że mimo wszystko nie wyszło mi to tak tragicznie ;) 
Z całego serca dziękuję za Wasze odwiedziny, komentarze i wsparcie. Kolejny rozdział niebawem. Proszę o cierpliwość, gdyż od października zaczynam studia i mogę przez to cierpieć na brak czasu. 
Do tego założyłam, tak jak obiecywałam, kolejny blog z opowiadaniem. Tym razem... psychologicznym! Mam nadzieję,że Wam się spodoba.


P.S
Gdyby ktoś z moich drogich czytelników posiadał umiejętności wykonywania szablonów graficznych i miał trochę czasu, to bardzo chciałabym prosić o wykonanie nowego szablonu. Jak na razie z żadnej szabloniarni nie otrzymałam odpowiedzi, więc ufam,ze może ktoś inny mógłby mi pomóc :)

Pozdrawiam!



4 komentarze:

  1. No i proszę, nowy rozdział! Obiecujący początek, bardzo tajemniczy i intrygujący. Widzę, że panna Estelle będzie teraz służącą. Hmm ...dosyć ciekawe zajęcie jak dla arystokratki.
    Co do szablonu, no cóż ja nie mam takich zdolności. swój załatwiłam, że tak to ujmę prywatnie po znajomości. Może pobierz na razie szablon dopóki ktoś się nie odezwie. Stron z szablonami jest mnóstwo, wiem bo pobierałam na drugiego bloga. Może jakiś minimalistyczny, prosty, bez zbędnych dodatków i bajerów? Moim zdaniem, taki byłby całkiem dobry dla Twojego bloga, na Wiosce Szablonów robią cudowne. Często stamtąd pobieram na drugiego bloga :)
    Pozdrawiam - M.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo! Estelle jako służąca? Wierzę w naszą bohaterkę, ale czy podoła? Fakt faktem, w latach młodzieńczych pracowała ciężko lecz czy obecnie nie jest zbyt "rozpieszczona"?
    No zobaczymy jak Ty to rozegrasz, bo ja stwierdzam, że moje domysły są zbędne (y)
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyznam, że po praz pierwszy natrafiłam na Twoje opowiadanie. Próbowałam jak zwykle tylko popatrzyć o czym jest i musiałam już zostać!
    Po pierwsze- bardzo dobra stylistyka opowiadania.
    Po drugie- genialna tematyka. Niby temat codzienny a jednak intrygujący(co za list?!). Poza tym gdy tylko słyszę o Francji w XIX wieku, już się cieszę. Mam zamiar śledzić tego bloga.
    A Tobie życzę na studiach wytrwałości.
    P.S. Jaki kierunek?
    Nieśmiało zapraszam do siebie na http://www.legoo-ergo-sum.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć, wybacz, że tak późno piszę, ale nie miałam żadnego dostępu do internetu. A więc tak... przepraszam także, że nie w spamie. Ok. Jeśli chcesz ustawić szablon posługuj się tą instrukcją:
    1. Pobierasz plik.
    2. Wchodzisz w opcje na blogu.
    3. Wybierasz podstronę "szablon"
    4. Utwórz/przywróć kopie zapasową.
    5. Przeglądaj.
    6. Wybierasz pobrany plik i wciskasz "przekaż".
    7. Wszystko jest już gotowe, bez grzebania w Css :D
    Pozdrawiam i jeszcze raz przepraszam.

    OdpowiedzUsuń