Rozdział I
Pierwszy dzień wolności
Z pamiętnika
Estelle…
~ *~
Czyżbym była skazana na wieczną tułaczkę pociągiem? Gdy opuszczałam w czerwcu Paryż także poróżowałam koleją. Tak samo podczas
powrotu zaledwie tydzień
temu… Teraz znów zaczynam następny rozdział w moim życiu… Kolejna wyprawa, od
której zależą moje przyszłe losy. Co mnie czeka
tym razem? Kogo spotkam i czy w ogóle dojadę do celu? Celu? Jaki jest cel tej podróży?! Wyjeżdżając,
zdążyłam kupić bilet na pierwszy pociąg, który pojawił się na peronie, więc nawet nie wiem, gdzie
jadę. Przynajmniej
nie jest to ta sama żelazna
kolej, którą podróżują Drishka i Cyril. Byliby
bardzo zaskoczeni moim widokiem. Wydaje mi się nawet, że
moja przyjaciółka coś podejrzewa… Domyśla się? A może już wie? Cyril również zachowywał się bardzo podejrzanie! Mam
nadzieję, że to tylko moja wyobraźnia, chociaż w krótce i tak się dowiedzą… Poznają
przyczynę mojej
ucieczki, albo sama im kiedyś
powiem, gdy mnie zapytają.
Tak niech wszyscy wiedzą,
że hrabianka de
Lilas-Chavriere uciekła,
bo nie mogła znieść tej presji!
Od dawna marzyłam, aby poczuć smak
wolności… Samodzielnie podejmować
decyzje, robić to,
na co mam ochotę i
być szczęśliwą. Człowiek ma zawsze tą nadzieję, że w innym miejscu, wśród innych ludzi będzie inaczej. Ja też tak myślę, choć wiem, że w przyszłości poniosę
konsekwencje, które
wynikną z mojej ucieczki. Ciotka będzie
dostawać spazmów i krzyczeć, wujek Theodore przebada
mnie w trosce o zdrowie. Bo przecież
mogłam zachorować na jakąś egzotyczną chorobę lub jakiś bandyta mógł mi zrobić krzywdę. Czy w ogóle przeżyję tę podróż? A jak nie, to jak mnie
odnajdą? Będę czekać
kolejne siedemnaście
lat mojego życia, aż ktoś się dowie o moich losach?
Niewygodne
siedzenie w wąskim
przedziale i głośne postukiwania… Nie zasnę tej nocy! A co jak się obudzę w Weronie albo w
Petersburgu? Czy od razu wsiądę do powrotnego pociągu czy przyjdzie mi na myśl, by zobaczyć przyjaciół? O ile Drishka i Cyril
przyjęliby mnie z
radością, o tyle Maxime i Eloise
nie byli by tak zachwyceni z mojego przyjazdu.
Co teraz
robisz, drogi przyjacielu? Czy obsypujesz ją delikatnymi pocałunkami, a może
ściskasz jej dłoń w ten sposób,
który zawsze przyprawiał
mnie o dreszcze? Mam nadzieję,
że nigdy nie
przeczytasz listu, który
zostawiłam na
grobie twojego ojczyma. Nie chciałbyś wiedzieć, dlaczego to zrobiłam, w jakim celu uciekłam i co chcę teraz zrobić. To ciebie nie
interesuje i tylko ja mam tę
głupią nadzieję, że miało to jakiś sens… Co? Ta cała moja podróż, która zmierza w
nieznane, do innego świata,
w którym na
pewno ciebie nie spotkam!
~*~
26.09.1911
A jednak udało mi się zasnąć. Zbyt długie rozmyślanie ma swoje zalety… Pierwszy dzień wolności obwieścił mi chłodny poranek. Rześkie powietrze muskało moją bladą twarz sprawiając, że nie miałam ochoty wyjrzeć spod wełnianego koca, którym otuliłam się na noc. Byłam jeszcze bardzo zmęczona, a mój żołądek domagał
się pożywnego śniadania. Chwała Bogu, że wkrótce pociąg zatrzymał się na małej stacyjce. Była tam mała kawiarenka, gdzie
posiliłam się jajecznicą i szklanką gorącego mleka. Także miałam możliwość, aby odświeżyć się
i przebrać w inną sukienkę. Dowiedziałam się, że pociąg, którym podróżuję, jedzie do Hiszpanii.
Ostatni przystanek jest w Barcelonie, a przyjazd tam został zaplanowany na późny wieczór następnego dnia. Zatem czekała mnie jeszcze długa droga. Byłam gdzieś w okolicach Lyonu!
Potem powróciłam do mojego przedziału, gdzie zastałam dwoje młodych ludzi. Dziewczyna
miała alabastrową cerę i migdałowe oczy, które barwą przypominały mi lazur toskańskiego nieba. Owa piękna istotka prowadziła konwersację z zielonookim szatynem
o gładko zaczesane włosach . Jego perlisty śmiech dobiegł
do moich uszu, gdy po raz pierwszy spojrzałam na nowych towarzyszów podróży.
- Wybacz, mademoiselle! – odezwał się pośpiesznie, zauważywszy moje przybycie. – Byliśmy pewni, że ten przedział jest wolny…
- Ależ nic się
nie stało – odparłam. – Możecie tutaj zostać…
- Tylko, że zaraz przyjdą tu nasze matki – dodała
młoda dziewczyna.
Nie wiem, czy wszyscy się
tutaj pomieścimy.
- Miejsca jest wystarczająco dużo, a moje rzeczy nie
zajmują zbyt wiele
przestrzeni. –
Na mojej twarzy pojawił
się przyjazny uśmiech. Sprawiali wrażenie bardzo
sympatycznych osób
i nie miałam nic
przeciwko, by spędzili
podróż w moim przedziale.
Prawdę mówiąc, brakowało mi towarzystwa.
- Dziękujemy! –
odpowiedzieli chórkiem,
po czym zaprosili mnie do rozmowy.
- Jestem Marie-Danielle Leschamps,
ale wszyscy mówią
na mnie w skrócie
Marielle – przedstawiła
się rudowłosa
dziewczyna. – A to Eugène Darteaux –
dodała wskazując na młodzieńca, który siedział obok niej.
- Bardzo mi miło. Je m’appelle Estelle
de Lilas-Chavriere.
- Arystokratka? – podchwyciła Marielle.
Nie wiedziałam za bardzo, co
powinnam jej odpowiedzieć.
Oczywiście, że byłam hrabianką i to jedyną spadkobierczynią majątku, ale w tej
sytuacji nie było wskazane, abym ujawniała swoją
tożsamość. Panna z dobrego domu,
która podróżuje
sama? Któż widział coś podobnego?!
- Tak, mam arystokratyczne
nazwisko, jednak pochodzę
z zubożałej szlachty, bez majątków ziemskich. Moja
rodzina straciła
wszelkie kosztowności
za komuny paryskiej, ale tytuł
pozostał.
- Bardzo ładnie i do tego twoje imię jest niespotykane! Estelle jak prawdziwa gwiazda! –
uśmiechnął się Eugène. – My także nie należymy do arystokracji, ale
nasze rodziny zarabiają
na tyle dobrze, abyśmy
co roku mogli się
wybrać na wakacje
do Barcelony.
Barcelona? Brzmi tak cudownie…
Gdybym tylko mogła
też tam pojechać. Bardzo chciałam wypytać ich o szczegóły tej podróży, ale naszą pogawędkę przerwały dwie kobiety, które weszły do przedziału.
Były to ich matki. Obie
kobiety zapewne przekroczyły
już pięćdziesiąty
rok życia, ale ich
twarze wydawały się bardzo pogodne i tylko
nieliczne zmarszczki przy kącikach
ust zdradzały ich
wiek. Jedna z nich była
wysoką brunetką o sarnich oczach, a
druga tęgą blondynką, której oczy przypominały barwą kamienne posągi w Luwrze. Wysoko upięte koki, według najnowszej mody,
skrywały szykowne
kapelusze, a eleganckie suknie z krynoliny dopełniały
komplety biżuterii
z drogocennych kruszców.
Wywierały wrażenie zamożnych osób, choć Eugène stwierdził, iż nie należą do arystokracji. Czyżbym zatem miała do czynienia z
przedstawicielami burżuazji?
Ciotka uczyła mnie,
że dorobkiewiczom
nie można ufać. Jej zdaniem na
bogactwo i przywileje mogły
liczyć jedynie
osoby wywodzące się ze szlacheckich rodów.
Nie raz
przekonałam się o powierzchowności mojej cioci, dlatego
tym razem także nie
mogłam dopuścić do tego, aby jej
uprzedzenia zaważyły na moich dalszych
decyzjach. Zwłaszcza,
że matki Marielle i
Eugène’a odebrałam, jako naprawdę miłe
osoby.
- Maman! – odezwała się pierwsza Marielle. –
Jednak ten przedział
jest już zajęty, ale dzięki uprzejmości mademoiselle de
Lilas-Chavriere możemy
spędzić w nim dalszą podróż.
- Chwała Bogu – odparła tęga
blondynka – już myślałam, że przez całą drogę do Barcelony będziemy
skazani na tego irytującego
dekadenta! Nie mogłabym
znieść kolejnej
jego opowieści o
rychłym końcu świata, ani rozważań nad przemijaniem
ludzkiego życia.
- Zgadzam się z tobą, Beatrice – dodała brunetka - Taki
pesymizm zdecydowanie źle
wpływa na układ nerwowy. Znów mam migrenę! – Eugène – zwróciła się
do syna. – W której walizce są
moje medykamenty i… - W tym momencie jej
przenikliwy wzrok zatrzymał
się na mojej
osobie. – Kim jest ta młoda
panienka?
- To właśnie
mademoiselle de Lilas-Chavriere, ciociu – odpowiedziała Marielle.
- Bonjour, madames – rzekłam niepewnie, wstając z miejsca. Dygnęłam jak przystało na dobrze ułożoną
dziewczynę i zrobiłam miejsce na bagaże nowych towarzyszów podróży.
- Dzień dobry, drogie dziecko. Dziękujemy za ustąpienie
miejsca w przedziale, ale obawiam się,
że gdy przyjdą twoi rodzice na pewno
zabraknie miejsc siedzących…
- Nie ma takiej możliwości, madame. Podróżuję sama…
- Jak to? – wtrąciła się matka Marielle. – Panienka
sama bez opieki? Nie może
być! Cóż za brak odpowiedzialności, biedne dziecko.
Mademoiselle jest bardzo młoda…
Dokąd wybierasz się panno de Lilas-Chavriere?
Chciałabym również wiedzieć, gdzie są twoi rodzice.
Wszyscy
patrzyli na mnie z przejęciem,
a jednak, brak moich opiekunów
nie pozostał kwestią, którą można by było ominąć. Nie bardzo wiedziałam, co odpowiedzieć. Moi rodzice i tak nie żyli, więc każde kłamstwo mogło okazać się dobrą wymówką. Bardzo chciałam przyłączyć się do tych ludzi i pojechać z nimi do Barcelony,
dlatego musiałam
uważać na słowa, które po chwili padły z
moich ust.
- Moja rodzina nie należy do najbogatszych,
dlatego już od
wczesnego dzieciństwa
musiałam ciężko pracować. Po świetności mojego rodu zostało tylko nazwisko, dzięki któremu mogłam otrzymać dobre wykształcenie od dalekiej
krewnej mojej matki. Teraz moim obowiązkiem
jest pomóc za
wszelką cenę najbliższym, dlatego rodzice
wysłali mnie do
Hiszpanii, abym znalazła
pracę. Oczywiście, na początku, nie byli zbyt
przekonani do tego wyjazdu, ale warunki naszego życia nie pozostawiły im innego wyboru. Bardzo kocham moją rodzinę i nie chcę być
dla nich ciężarem,
ale córką, która po przez pracę przyczyni się do polepszenia ich
losu, a także
mojego młodszego
rodzeństwa – wytłumaczyłam, niemalże płacząc.
- To bardzo wzruszająca historia – westchnęła Marielle – Jak myślisz, mamo? Czy możemy jakoś pomóc naszej towarzyszce
podróży? A gdyby pojechała z nami?
- Marelle… Czy to dobry pomysł?
- Ona ma rację, ciociu – poparł mademoiselle Lechamps
zielonooki szatyn. – Nasza służąca rozchorowała się przed wyjazdem, a zatem
panna de Lilas-Chavriere mogłaby
przejąć jej obowiązki.
- Sama nie wiem… Co o tym myślisz, Sidoine?
- Przydałaby nam się
jej pomoc w Barcelonie. Jak widzisz nasze dzieci zdążyły już polubić tą dziewczynę i zdaje mi się, że nie tak łatwo będzie ich przekonać do innej decyzji. Czy zatem chciałaby panienka de Lilas-Chavriere podjąć się pracy służącej podczas naszych wakacji w Barcelonie? – Madame
Darteaux uśmiechnęła się przyjaźnie w moją stronę.
- Oczywiście, bardzo dziękuję,
madame!
Byłam bardzo zadowolona z
takiego obrotu spraw. Od tej pory nie musiałam się
już o nic martwić. Miałam zapewnione
zakwaterowanie i wyżywienie.
Do tego dostałam szansę
na zarobienie pieniędzy
w przypadku dobrze sprawowanej funkcji jako służąca.
Ciocia Mathilde byłaby
zniesmaczona moim zachowaniem. Jak to? Hrabianka de Lilas-Chavriere ma usługiwać burżujom?! Co za hańba! Nie upokorzenie, a
jedyna niepowtarzalna okazja na całkowitą samodzielność i zerwanie z moim
dotychczasowym życiem.
Nie miałam już sił by żyć pod presją,
z ambicjami mojej ciotki, której
jedynym zmartwieniem były
plany matrymonialne względem
mojej osoby. Nie potrzebowałam
do szczęścia zamożnego barona lub księcia, ale wolności… Teraz będę mogła
jeszcze raz wszystko przemyśleć, odpocząć a przy okazji zwiedzić Hiszpanię, gdzie jak mniemam,
czekają na mnie
nowe przygody!
________________________________________________________
________________________________________________________
Postanowiłam tym razem spróbować narracji w I osobie, mam nadzieję,
że mimo wszystko nie wyszło mi to tak tragicznie ;)
Z całego serca dziękuję za Wasze odwiedziny, komentarze i wsparcie. Kolejny rozdział niebawem. Proszę o cierpliwość, gdyż od października zaczynam studia i mogę przez to cierpieć na brak czasu.
Do tego założyłam, tak jak obiecywałam, kolejny blog z opowiadaniem. Tym razem... psychologicznym! Mam nadzieję,że Wam się spodoba.
P.S
Gdyby ktoś z moich drogich czytelników posiadał umiejętności wykonywania szablonów graficznych i miał trochę czasu, to bardzo chciałabym prosić o wykonanie nowego szablonu. Jak na razie z żadnej szabloniarni nie otrzymałam odpowiedzi, więc ufam,ze może ktoś inny mógłby mi pomóc :)
Pozdrawiam!
No i proszę, nowy rozdział! Obiecujący początek, bardzo tajemniczy i intrygujący. Widzę, że panna Estelle będzie teraz służącą. Hmm ...dosyć ciekawe zajęcie jak dla arystokratki.
OdpowiedzUsuńCo do szablonu, no cóż ja nie mam takich zdolności. swój załatwiłam, że tak to ujmę prywatnie po znajomości. Może pobierz na razie szablon dopóki ktoś się nie odezwie. Stron z szablonami jest mnóstwo, wiem bo pobierałam na drugiego bloga. Może jakiś minimalistyczny, prosty, bez zbędnych dodatków i bajerów? Moim zdaniem, taki byłby całkiem dobry dla Twojego bloga, na Wiosce Szablonów robią cudowne. Często stamtąd pobieram na drugiego bloga :)
Pozdrawiam - M.
Ooo! Estelle jako służąca? Wierzę w naszą bohaterkę, ale czy podoła? Fakt faktem, w latach młodzieńczych pracowała ciężko lecz czy obecnie nie jest zbyt "rozpieszczona"?
OdpowiedzUsuńNo zobaczymy jak Ty to rozegrasz, bo ja stwierdzam, że moje domysły są zbędne (y)
Pozdrawiam :D
Przyznam, że po praz pierwszy natrafiłam na Twoje opowiadanie. Próbowałam jak zwykle tylko popatrzyć o czym jest i musiałam już zostać!
OdpowiedzUsuńPo pierwsze- bardzo dobra stylistyka opowiadania.
Po drugie- genialna tematyka. Niby temat codzienny a jednak intrygujący(co za list?!). Poza tym gdy tylko słyszę o Francji w XIX wieku, już się cieszę. Mam zamiar śledzić tego bloga.
A Tobie życzę na studiach wytrwałości.
P.S. Jaki kierunek?
Nieśmiało zapraszam do siebie na http://www.legoo-ergo-sum.blogspot.com/
Cześć, wybacz, że tak późno piszę, ale nie miałam żadnego dostępu do internetu. A więc tak... przepraszam także, że nie w spamie. Ok. Jeśli chcesz ustawić szablon posługuj się tą instrukcją:
OdpowiedzUsuń1. Pobierasz plik.
2. Wchodzisz w opcje na blogu.
3. Wybierasz podstronę "szablon"
4. Utwórz/przywróć kopie zapasową.
5. Przeglądaj.
6. Wybierasz pobrany plik i wciskasz "przekaż".
7. Wszystko jest już gotowe, bez grzebania w Css :D
Pozdrawiam i jeszcze raz przepraszam.